Dotychczas podstawowa załoga obsługująca statki zwane kontenerowcami liczyły około dwudziestu osób. Wiązało się to z mniejszą produktywnością, słabszym efektem pracy oraz niestety wyższymi kosztami. Dziś istnieje ogromna szansa na to, że niedługo kontenerowce będą w pełni zdalne. Rolls-Royce zapowiada, że ich pierwszy zdalnie sterowany statek już wkrótce wypłynie na wodę, a jego operator będzie sterował nim z lądu. Wydaje się to niemożliwe? A jednak dziś wszystko jest już możliwe, dostęp do nowoczesnych technologii jest tak obszerny, że wystarczy tylko mądrych ludzi, którzy potrafią odpowiednio ten potencjał wykorzystać.
Statki bezzałogowe będą zupełnie samodzielne i autonomiczne. Wydaje się, że będą one prawdziwym przełomem w dziedzinie technologii. Skoro jednak istnieją statki powietrzne sterowane z lądu, to dlaczego nie mogłoby istnieć również statki wodne? Być może pociągną one za sobą prawdziwą reakcję łańcuchową i już wkrótce nawet samoloty będą sterowane z lądu? To pokaże czas. Na razie z niecierpliwością czekamy na to, aż przed 2020 roku, bo tak zapowiada Rolls-Royce jego statek trafi na morze. Zasięg mechanizmu sterującego musi być ogromny. Przecież kontenerowce pokonują olbrzymie odległości. Jakie efekty przyniesie takie rozwiązanie? Z jednej strony pozbawi to pracy wielu ludzi, z drugiej jednak strony gra jest warta świeczki, ponieważ dzięki temu koszty transportu zostaną znacząco zoptymalizowane. Początki pewnie będą trudne, zawsze takie są. Czas jednak pokaże w jakim kierunku dalej się to rozwinie.
Dziś wszystko skupia się wokół technologii. To dobrze, ponieważ przecież mechanizm napędzający dzisiejszy świat polega na tym, aby można było obserwować ciągły rozwój. Dziś zdalne i autonomiczne kontenerowce wydają nam się być czymś niemożliwym do osiągnięcia. Za kilka lat wszystko przejdzie do porządku dziennego, tak jak było z telefonami nowej technologii, laptopami, samochodami i innymi urządzeniami. Pojawią się za to nowe, zapierające dech w piersiach fenomeny technologiczne.
Moje Małe Pasje 